TCHÓRZ I KŁAMCA

Przejdź do cyklu opowiadań

środa, 23 kwietnia 2014

RAPORT SZEPTEM 03 (FLASHBACK): styczeń 2014


Uszanowanie!
Niniejszym tekstem nadrabiam stracone miesiące, jeśli idzie o "ogólno-kulturalną" publicystykę.  To swoisty flashback, w którym postaram się powrócić do klimatów, które odczuwałem w ubiegłych miesiącach. Dziś - styczeń; o drugim "Hobbicie" Petera Jacksona, nieco już "zakurzonym" sci-fi z Cruisem oraz o moim zetknięciu się z "Mroczną Wieżą" Kinga. Właśnie tak.



Zaczynając od mega-kinowego wydarzenia, które akurat osobiście dla mnie, zapowiadało się magicznie, muszę wyrazić rozczarowanie. Mam słabość do Tolkiena, uważam go za praojca wszystkiego co z fantastyką jest związane, uwielbiam go za czarodziejski klimat opowieści, za postacie, miejsca, przygody. Za wszystko. I do momentu obejrzenia drugiej części Jacksonowskiej adaptacji "Hobbita", wszystko było ok. Pierwszy film ("Niezwykła podróż" z 2012 roku) spełnił moje oczekiwania - drugi, niestety nie. 
Żeby było jasne - sekwencja walki na beczkach, jakkolwiek dodana spoza kanonu, jest niezwykła. Wiem, ze komputer sprawił się dobrze i wszystko wygląda jak gra video, ale za samo ustawienie, rozpisanie sceny - brawa. Stroje, lokacje, pojedyncze teksty - tworzą klimat, ale i tutaj wpływ "cyfrowej animacji" jest przytłaczający (sceny w Dol Guldur chociażby). Nie kupuje tego. I, pierwszy raz mi się zdarzyło w przypadku współczesnych filmów opartych o dzieła Tolkiena, podczas seansu spoglądałem na zegarek. Za dużo, za długo. Szkoda. 
A, i najważniejsze - Smaug wygląda jak majestatyczna wyverna - łapska w skrzydłach nie prezentują się dobrze. Dla mnie smok, to smok na czterech łapach i tak pozostanie. Takie rpg-owe "zboczenie". Ogółem, nie jest dobrze, a oczekiwania miałem ogromne. Może to i niezła prognoza przed filmem wieńczącym trylogię - a nuż się okaże mistrzostwem świata? Oby.

Tom Cruise ma, moim zdaniem, niezwykłe szczęście do "odnajdywania się" w ciekawych obrazach science fiction. Niby jego aktorstwo jest drewniane, ten sam wystylizowany uśmiech, koturny doklejane w każdej scenie, super-bohaterstwo na podorędziu przy odgrywaniu każdej roli (nawet zwykłego everymana), ale coś jest w tych filmach. Przypominam sobie najciekawsze: "Raport mniejszości" z 2002 roku, "Wojna światów" z 2005... 
No i ubiegłoroczna "Niepamięć". Bardzo ciekawy, wysublimowany wizualnie, z niebanalnym pomysłem i ciekawie poprowadzoną historią. Jasne, że założenie przewrotnej inwazji obcych to standardowy patent, ale trzeba umieć go "sprzedać". Tutaj wszystko jest na swoim miejscu. Nie każdy film potrafi tak trzymać w napięciu, nie zdradzając zbyt dużo w pierwszych minutach seansu (lub w samym trailerze). Postawione pytania zostają wyjaśnione w odpowiednim czasie, akcja trzyma tempo, efekty specjalne są wyśmienite i sensowne (wyważone). Muzyka dobrze współgra z obrazem. 
Polecam. I fani "Gry o tron" znajdą coś dla siebie... Bardzo dobrze spędzone dwie godziny. 

Na koniec literatura. To nie do uwierzenia, jak wiele dobrej prozy "około fantastycznej" potrafiłem przepuścić między palcami. Tak wielu autorów, tak wiele książek po prostu przeoczyłem. Nadrabiając zaległości sięgnąłem po Kinga. Do tej pory znałem go tylko z filmowych adaptacji (vide "Skazani na Shawshank" czy "Zielona mila"), ale książek nie tykałem. Ależ błąd...
Zacząłem od jego "opus magnum", dzieła życia, czyli serii "Mrocznej wieży". Pierwszy tom został zatytułowany "Roland" i opisuje przygody głównego bohatera - rewolwerowca.
Najpierw miałem trudności w przegryzieniu się przez ascetyczny, specyficzny styl pisania (może to kwestia tłumaczenia, nie jestem pewien). Takie miksowanie realistycznych opisów z na poły poetyckimi wtrętami - kto czytał, pewnie zauważył. Ale to działa, i to jak... Bardzo fajny zabieg, genialny klimat przedstawianego świata, z pogranicza westernu, rycerskiego eposu i "opowieści drogi". 
Właśnie "ogarniam" drugi tom (z siedmiu, pisanych między rokiem 1970 a 2012), czyli "Powołanie trójki". Chociaż cykl rozpoczyna się jako opowieść o alternatywnej rzeczywistości, szybko pojawiają się powiązania z "naszym" realnym światem. Wszystko zostało przemyślanie skomponowane. Czuć tajemnicę, jest zapowiedź czegoś czającego się w półmroku - umiejętnie prowadzona narracja wciąga. Serdecznie polecam.

I, póki co, tyle "powrotu do przeszłości". Niebawem ciąg dalszy.  Trzymajcie się.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz