Mało czasu, kruca fuks. Mało. Nie mam kiedy "przelać na papier", moich planów odnośnie Kręgu Vendariona. W międzyczasie ukulturalniam się, więc. Co tam u mnie? Nadrabiam zaległości filmowe (właściwie serialowe), zajrzałem do kilku tv-nowości, czytam nieco. Ale po kolei...
"Sieknąłem" nowego Wiedźmina ("Sezon Burz"), na niezawodnym kindle'u. Polecam to ustrojstwo. Dawno nie przeczytałem tylu książek, co ostatnio. I jakie wygodne, to czytanie?
Ale o Wiedźmaku miało być. Nie sądziłem, po nagłej informacji o premierze, że napisze te oto słowa: warto było czekać. Sapkowski zrobił coś, co jest dla fana fantastyki zaskakująco "niepolskie". Napisał dzieło idealne. Idealnie pasujące do sytuacji. Oto po wielu latach mamy jedną, lekką, ale napisaną ze swadą i pomysłem historię, z wszystkimi typowymi dla Sapka patentami. Ale się czyta... Krasnolud jest, czarodziejki i czarodzieje także, Jaskier za jakim się tęskniło (zwłaszcza jego POV "miecie"). Może język aż nader stylizowany, terminologia w cholerę nie pasująca do fantasy, nawiązania do wszystkiego wokół, jak zawsze u tego autora. Ale się czyta...
Jak dobra, nieocenzurowana przygoda RPG. Polecam!
Ale o Wiedźmaku miało być. Nie sądziłem, po nagłej informacji o premierze, że napisze te oto słowa: warto było czekać. Sapkowski zrobił coś, co jest dla fana fantastyki zaskakująco "niepolskie". Napisał dzieło idealne. Idealnie pasujące do sytuacji. Oto po wielu latach mamy jedną, lekką, ale napisaną ze swadą i pomysłem historię, z wszystkimi typowymi dla Sapka patentami. Ale się czyta... Krasnolud jest, czarodziejki i czarodzieje także, Jaskier za jakim się tęskniło (zwłaszcza jego POV "miecie"). Może język aż nader stylizowany, terminologia w cholerę nie pasująca do fantasy, nawiązania do wszystkiego wokół, jak zawsze u tego autora. Ale się czyta...
Jak dobra, nieocenzurowana przygoda RPG. Polecam!
Nadrabiam zaległości tv. Jakże się cieszę, że nie oglądałem na bieżąco losów Waltera White'a. Teraz mogę chłonąc "Breaking Bad" odcinek za odcinkiem, nie obawiając się cliffhangerów i dłuuugich odstępów między sezonami. Wiem, że większość psycholi, którzy to przeczytają (Tak Przemo, to do Ciebie) uznaje Waltera za króla a Pinkmana za księcia. U mnie jest odwrotnie - A. Paul to zdecydowanie nie "drugie skrzypce". A Vince Gilligan jest demiurgiem... Ach te patenty. Polecam! Chociaż, niewiele tu fantastyki.
I w końcu nowość: "Almost Human", czyli nowa produkcja od J.J. Abramsa. Kto zna gościa, wie, że tylko nieudolne typki potrafią zniweczyć pomysły tego faceta. Zdarzało się i tak, ale póki co jestem oczarowany. "AH" to taka uboga wersja "Bladerunnera", zmiksowanego z kilkoma pozycjami - odniosłem wrażenie, że "już to kiedyś widziałem". Ale ogląda się całkiem, całkiem. Co do nawiązania do pamiętnego dzieła R. Scotta, zaznaczę, że autorzy serialu sięgnęli po ciekawe nawiązania i patenty. Za to plus. Gra aktorska pary głównych bohaterów i budowanie przez nich relacji - jak przystało na twórców "Fringe", bo to oni stoją za "AH" - na solidnym poziomie. To nowość, więc pewnie zobaczymy co i jak...
Tyle, póki co. Mam jeszcze kilka innych rzeczy do opisania - książkowa "Gra Endera", "Amerykańscy Bogowie" Gaimana, wrażenia po obejrzeniu reżyserskiej wersji "Wolverine" i cyberpunkową miazgę czyli "Elisium". Ale to następnym razem.
Czołem!
Czołem!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz